Witajcie,
Dzisiejszy wpis co prawda nieksiążkowy, ale też kulturalny i to w dodatku dotyczący ukulturalniania dzieci :-)
Dzisiaj ze starszą córką wybrałyśmy się do Miejskiego Ośrodka Kultury na przedstawienie teatralne dla dzieci. Miała być Calineczka, ostatecznie aktorzy odegrali Pinokia, ponieważ jeden z aktorów miał wypadek i nie dotarł na przedstawienie.
Nie wiem jaka byłaby Calineczka........ wiem jedno to była najfajniejsza, najzabawniejsza wersja Pinokia jaką kiedykolwiek widziałam.... Moja 4-latka- jak i wszystkie zgromadzone na sali dzieci - śmiała się wniebogłosy... Wraz z dużą dawką humoru autorzy przedstawienia i aktorzy przekazali dzieciom również sporo "dobrego", w spektakl doskonale wplecione były dla dzieci pewne wzorce, zasady dobrego zachowania, uczciwego życia. Dzieciaki uczestniczyły w przedstawieniu razem z aktorami, tzn. zapraszane były na scenę do zabawy, odpowiadały chórem na pytania, machały rączkami itp. przy tym wszystkim było wiele frajdy........ no i na koniec złożyły trzykrotną obietnicę, że będą baaardzo ale to baaardzo grzeczne, ponieważ będą chętnie chodziły do szkoły/przedszkola, słuchały rodziców, nie będą kłamały i będą dużo jadły bez grymaszenia... Zabawa była przednia, a i rodzic się nie nudził, bo było żartobliwe nawiązanie do konieczności wykonywania pracy zawodowej do 67 roku życia i do zakupów w Biedronce...
A cała ta frajda i wyprawa do "teatrzyku" kosztowała nas jedyne 5 zł (dziecko wstęp wolny)
Najfajniejsze jest jednak to, że będą kolejne tego typu występy - każdego miesiąca wystawiane będzie 1 przedstawienie :-)
Jeżeli ktoś mieszka w pobliżu miejscowości Łazy w woj. śląskim, serdecznie zapraszam.
Ogłoszenie o kolejnym przedstawieniu pojawi się na pewno na stronie MOK Łazy, a i ja postaram się o tym fakcie poinformować :-) http://moklazy.pl/moklazy/
Razem z nami na spektaklu była Iza z Domowego zakątka wraz ze swoimi trzema chłopcami (mężem i synkami). Dla mojej córki to była dodatkowa frajda, ponieważ po przedstawieniu miło spędziliśmy razem czas i dzieci mogły się pobawić. Iza robiła zdjęcia, jak zwykle - kochana Iza - dzięki niej mamy dużo świetnych pamiątek :-) Iza, liczę na Ciebie że wstawisz kilka zdjęć u siebie na blogu i do mnie też kilka podeślesz :-)
Pozdrawiam Was serdecznie!!!
KASIA
niedziela, 17 marca 2013
sobota, 23 lutego 2013
Miasteczko MAMOKO
Witajcie ponownie, coś bardzo długie mam przerwy w dodawaniu nowych wpisów, lecz podczytuje Was regularnie :-)
Dziś książeczka dla dzieci, w dodatku na tyle fajna, że to dzieci "czytają" rodzicom :-)
Tytuł: Miasteczko Mamoko
Świetna pozycja autorstwa Daniela i Aleksandry Mizielińskich
W tej serii ukazały się jeszcze inne pozycje, m.in. Mam oko na litery, Mam oko na liczby
Książeczka ćwiczy dziecięcą spostrzegawczość, rozwija słownictwo, uczy konstruowania wypowiedzi, pobudza wyobraźnię, każda karta jest innego koloru, poniżej fotki:
Razem książeczka tworzy obraz jednego dnia z życia mieszkańców tytułowego miasteczka Mamoko. Pozycja godna polecenia!!! Miło posłuchać jak to maluchy silą się, żeby opowiedzieć rodzicom "bajkę" :-)
Pozdrawiam
Kasia
Dziś książeczka dla dzieci, w dodatku na tyle fajna, że to dzieci "czytają" rodzicom :-)
Tytuł: Miasteczko Mamoko
Świetna pozycja autorstwa Daniela i Aleksandry Mizielińskich
W tej serii ukazały się jeszcze inne pozycje, m.in. Mam oko na litery, Mam oko na liczby
Książeczka ćwiczy dziecięcą spostrzegawczość, rozwija słownictwo, uczy konstruowania wypowiedzi, pobudza wyobraźnię, każda karta jest innego koloru, poniżej fotki:
Razem książeczka tworzy obraz jednego dnia z życia mieszkańców tytułowego miasteczka Mamoko. Pozycja godna polecenia!!! Miło posłuchać jak to maluchy silą się, żeby opowiedzieć rodzicom "bajkę" :-)
Pozdrawiam
Kasia
piątek, 18 stycznia 2013
NIEUMIAŁEK
Witajcie!
Dawno nie było wpisu książkowego, muszę nadrobić zaległości. Dziś chciałabym Wam polecić książkę dla dzieci pt. "Przygody Nieumiałka i jego przyjaciół", autorstwa Mikołaja Nosowa.
Jest to zbiór przygód małego chłopca Nieumiałka i jego przyjaciół. Imię tytułowego bohatera, jak również innych bohaterów nie jest przypadkowe. Nieumiałek mieszka razem z innymi kolegami-karzełkami w Kwiatowym Mieście i usilnie próbuje udowodnić innym i sobie, że posiada umiejętności o których tak naprawdę nie ma pojęcia. Swoim zachowaniem powoduje wiele zabawnych sytuacji. Pewnego dnia kolega Nieumiałka, bardzo mądry karzełek Umiałek, wpada na pomysł skonstruowania balonu, którym następnie kilkunastoosobowa grupa chłopców udaje się w podróż. Katastrofa powoduje, że nieoczekiwanie chłopcy lądują w Zielonym Mieście, w którym królują dziewczynki. Tutaj konfrontują się dwa odmienne światy - świat "kobiet i mężczyzn", które jak się okazuje uzupełniają się wzajemnie. Dziewczynki mają w sobie potrzebę opieki nad innymi, natomiast chłopcy lubią być podziwiani. Dziewczynki są delikatne, chłopcy to silni, bezpośredni żartownisie. Wszystkich łączy potrzeba dobrej zabawy, tak więc zostają przyjaciółmi. Każda z przygód Nieumiałka i jego przyjaciół kończy się pomyślnie.
Autor w bardzo przystępny sposób przekazuje małemu czytelnikowi pochwałę takich wartości jak uczciwość, prawdomówność, szczerość, pracowitość. Żartobliwie nakreślone postacie małych ludków pokazują, że nikt nie jest idealny. Postać Nieumiałka w szczególny sposób obrazuje, że często ludzie próbują tworzyć swój nieprawdziwy, wyidealizowany obraz, jednak nie warto, ponieważ prawda w końcu wychodzi na jaw.
Na uwagę zasługują wspaniałe ilustracje wykonane przez Aleksa Łaptiewa
Książkę można kupić już tylko w antykwariatach (ja nasz egzemplarz zakupiłam za 25 zł poprzez internet)
Wydawnictwo RADUGA Moskwa 1989r.
Ilość stron - 176
Pamięta ktoś z dzieciństwa? :-)
Pozdrawiam
KASIA
Dawno nie było wpisu książkowego, muszę nadrobić zaległości. Dziś chciałabym Wam polecić książkę dla dzieci pt. "Przygody Nieumiałka i jego przyjaciół", autorstwa Mikołaja Nosowa.
Jest to zbiór przygód małego chłopca Nieumiałka i jego przyjaciół. Imię tytułowego bohatera, jak również innych bohaterów nie jest przypadkowe. Nieumiałek mieszka razem z innymi kolegami-karzełkami w Kwiatowym Mieście i usilnie próbuje udowodnić innym i sobie, że posiada umiejętności o których tak naprawdę nie ma pojęcia. Swoim zachowaniem powoduje wiele zabawnych sytuacji. Pewnego dnia kolega Nieumiałka, bardzo mądry karzełek Umiałek, wpada na pomysł skonstruowania balonu, którym następnie kilkunastoosobowa grupa chłopców udaje się w podróż. Katastrofa powoduje, że nieoczekiwanie chłopcy lądują w Zielonym Mieście, w którym królują dziewczynki. Tutaj konfrontują się dwa odmienne światy - świat "kobiet i mężczyzn", które jak się okazuje uzupełniają się wzajemnie. Dziewczynki mają w sobie potrzebę opieki nad innymi, natomiast chłopcy lubią być podziwiani. Dziewczynki są delikatne, chłopcy to silni, bezpośredni żartownisie. Wszystkich łączy potrzeba dobrej zabawy, tak więc zostają przyjaciółmi. Każda z przygód Nieumiałka i jego przyjaciół kończy się pomyślnie.
Autor w bardzo przystępny sposób przekazuje małemu czytelnikowi pochwałę takich wartości jak uczciwość, prawdomówność, szczerość, pracowitość. Żartobliwie nakreślone postacie małych ludków pokazują, że nikt nie jest idealny. Postać Nieumiałka w szczególny sposób obrazuje, że często ludzie próbują tworzyć swój nieprawdziwy, wyidealizowany obraz, jednak nie warto, ponieważ prawda w końcu wychodzi na jaw.
Na uwagę zasługują wspaniałe ilustracje wykonane przez Aleksa Łaptiewa
Książkę można kupić już tylko w antykwariatach (ja nasz egzemplarz zakupiłam za 25 zł poprzez internet)
Wydawnictwo RADUGA Moskwa 1989r.
Ilość stron - 176
Pamięta ktoś z dzieciństwa? :-)
Pozdrawiam
KASIA
poniedziałek, 31 grudnia 2012
DO SIEGO ROKU 2013
Witajcie!!!
Dziś życzeniowo :-)
Za chwilę północ i rozpocznie się Nowy Rok ........ Naszły mnie refleksje o tym jaki był ten mijający rok? Wbrew modnym ostatnio tendencjom do narzekania był po prostu ......DOBRY...... powiększyła nam się szczęśliwie rodzina, nadal się kochamy, lubimy (a kto się lubi ten się czubi ;-)) mamy przyjaciół i choć nie zawsze jest różowo, RAZEM dajemy radę.
Chciałam życzyć wszystkim DO SIEGO ROKU
A teraz ciekawostka, którą odnalazłam przy okazji:
"Kiedy nadchodzi Nowy Rok, składamy sobie życzenia, mówiąc czasem [do siego]. Na kartkach noworocznych, szyldach sklepowych, na plakatach spotyka się różną pisownię tego wyrażenia: raz łączną, raz rozdzielną. Kłopot ortograficzny wynika z tego, że nie wszyscy rozumieją sens tajemniczego słowa siego.
Otóż siego jest dopełniaczem dawnego zaimka wskazującego si, sia, sie, który znaczył tyle, co 'ten, ta, to'. Do tej pory występuje on w paru konstrukcjach, np. ni to, ni sio; tak czy siak; taki, siaki i owaki, w staropolskiej, gwarowej formie latoś, co znaczy 'w tym roku', i właśnie w wyrażeniu do siego roku. Z tego powodu musi więc obowiązywać pisownia rozdzielna do siego.
Dawniej do siego roku było formułką życzeń wigilijnych i dotyczyło dni starego roku. Ludzie łamali się opłatkiem i mówili: do siego roku, co znaczyło 'doczekajmy w zdrowiu tego roku, który nadejdzie'. Dzisiaj powiedzenie to odbierane jest inaczej; życzenia mają związek z całym rozpoczynającym się rokiem.
Wiemy już, co znaczy do siego roku, i że człon do siego trzeba pisać rozdzielnie, gdyż całość to połączenie przyimka do, archaicznego zaimka siego i rzeczownika roku. Okazuje się, iż trudności ortograficzne z tym związane mieli już nasi przodkowie. Otóż kiedy archaiczny zaimek si powoli zanikał, ludzie zaczęli pisać dosiego (łącznie) albo Dosiego (łącznie i wielką literą) oraz łączyć całe wyrażenie z jakąś... legendarną Dosią, czyli Dorotą.
Jak pisze prof. Jan Miodek (Rzecz o języku, Wrocław 1983, s. 27-28), "Kurier Litewski" z 11 stycznia 1818 r. zamieścił na łamach historię nadobnej dziewicy, krakowianki Doroty Trajtlesówny, ktorej zdrowie i dostatki nie opuszczały do późnego wieku. Kiedy w końcu zmarła (było to w Wigilię Bożego Narodzenia), wieść szybko rozeszła się pod Wawelem, a ktoś powiedział przy łamaniu się opłatkiem: "Daj nam, Panie Boże, dożyć Dosiego roku!".
Z czasem o Dosi Trajtlesównie zapomniano, ale powiedzenie Dosiego roku (w znaczeniu: żebyśmy doczekali w zdrowiu wielu lat życia) podchwycono i rozpowszechniono."
Powyższy tekst zaczerpnęłam ze strony http://obcyjezykpolski.strefa.pl
Dużo szczęścia i miłości w nadchodzącym Nowym Roku 2013 :-)
Pozdrawiam!
KASIA
Dziś życzeniowo :-)
Za chwilę północ i rozpocznie się Nowy Rok ........ Naszły mnie refleksje o tym jaki był ten mijający rok? Wbrew modnym ostatnio tendencjom do narzekania był po prostu ......DOBRY...... powiększyła nam się szczęśliwie rodzina, nadal się kochamy, lubimy (a kto się lubi ten się czubi ;-)) mamy przyjaciół i choć nie zawsze jest różowo, RAZEM dajemy radę.
Chciałam życzyć wszystkim DO SIEGO ROKU
A teraz ciekawostka, którą odnalazłam przy okazji:
"Kiedy nadchodzi Nowy Rok, składamy sobie życzenia, mówiąc czasem [do siego]. Na kartkach noworocznych, szyldach sklepowych, na plakatach spotyka się różną pisownię tego wyrażenia: raz łączną, raz rozdzielną. Kłopot ortograficzny wynika z tego, że nie wszyscy rozumieją sens tajemniczego słowa siego.
Otóż siego jest dopełniaczem dawnego zaimka wskazującego si, sia, sie, który znaczył tyle, co 'ten, ta, to'. Do tej pory występuje on w paru konstrukcjach, np. ni to, ni sio; tak czy siak; taki, siaki i owaki, w staropolskiej, gwarowej formie latoś, co znaczy 'w tym roku', i właśnie w wyrażeniu do siego roku. Z tego powodu musi więc obowiązywać pisownia rozdzielna do siego.
Dawniej do siego roku było formułką życzeń wigilijnych i dotyczyło dni starego roku. Ludzie łamali się opłatkiem i mówili: do siego roku, co znaczyło 'doczekajmy w zdrowiu tego roku, który nadejdzie'. Dzisiaj powiedzenie to odbierane jest inaczej; życzenia mają związek z całym rozpoczynającym się rokiem.
Wiemy już, co znaczy do siego roku, i że człon do siego trzeba pisać rozdzielnie, gdyż całość to połączenie przyimka do, archaicznego zaimka siego i rzeczownika roku. Okazuje się, iż trudności ortograficzne z tym związane mieli już nasi przodkowie. Otóż kiedy archaiczny zaimek si powoli zanikał, ludzie zaczęli pisać dosiego (łącznie) albo Dosiego (łącznie i wielką literą) oraz łączyć całe wyrażenie z jakąś... legendarną Dosią, czyli Dorotą.
Jak pisze prof. Jan Miodek (Rzecz o języku, Wrocław 1983, s. 27-28), "Kurier Litewski" z 11 stycznia 1818 r. zamieścił na łamach historię nadobnej dziewicy, krakowianki Doroty Trajtlesówny, ktorej zdrowie i dostatki nie opuszczały do późnego wieku. Kiedy w końcu zmarła (było to w Wigilię Bożego Narodzenia), wieść szybko rozeszła się pod Wawelem, a ktoś powiedział przy łamaniu się opłatkiem: "Daj nam, Panie Boże, dożyć Dosiego roku!".
Z czasem o Dosi Trajtlesównie zapomniano, ale powiedzenie Dosiego roku (w znaczeniu: żebyśmy doczekali w zdrowiu wielu lat życia) podchwycono i rozpowszechniono."
Powyższy tekst zaczerpnęłam ze strony http://obcyjezykpolski.strefa.pl
Dużo szczęścia i miłości w nadchodzącym Nowym Roku 2013 :-)
Pozdrawiam!
KASIA
piątek, 28 grudnia 2012
Potrzebna pomoc
Witajcie,
Tym razem będzie nieksiążkowo...
Wczoraj szperając w sieci, znalazłam taki wpis:
http://www.wystarczy-mniej.blogspot.com/2012/12/jak-odwirtualizowac-prostote.html#comment-form
Nie znam tych ludzi, ale w obliczu straty której doznali myślę że warto pomóc, tym bardziej, że wydaje się, że są to naprawdę dobrzy wartościowi ludzie.
Pozdrawiam
Kasia
Tym razem będzie nieksiążkowo...
Wczoraj szperając w sieci, znalazłam taki wpis:
http://www.wystarczy-mniej.blogspot.com/2012/12/jak-odwirtualizowac-prostote.html#comment-form
Nie znam tych ludzi, ale w obliczu straty której doznali myślę że warto pomóc, tym bardziej, że wydaje się, że są to naprawdę dobrzy wartościowi ludzie.
Pozdrawiam
Kasia
środa, 26 grudnia 2012
Piękno nieoczekiwanego
Witajcie,
Na wstępie chciałabym wszystkim życzyć zdrowych i wesołych świąt Bożego Narodzenia :-)
W końcu udało mi się znaleźć chwilkę czasu żeby utworzyć nowego posta z pierwszą recenzją.....
Na wstępie chciałabym wszystkim życzyć zdrowych i wesołych świąt Bożego Narodzenia :-)
W końcu udało mi się znaleźć chwilkę czasu żeby utworzyć nowego posta z pierwszą recenzją.....
Na dobry początek zapraszam do przeczytania książki: „Nella. Piękno
nieoczekiwanego” autorstwa Kelle Hampton.
Jest to wzruszająca – oparta na prawdziwych
przeżyciach autorki - opowieść o życiu i miłości. Historia
rodzącej się miłości matki do dziecka nieco innego niż wszystkie
inne dzieci, bo obdarzonego zespołem wad wrodzonych, określanych
jako syndrom Downa.
To, że Nelle urodziła się z zespołem
Downa jest dla jej rodziny dużym zaskoczeniem.
Opowieść rozpoczyna się, kiedy Kelle
– młoda mężatka, matka dwuletniej zupełnie zdrowej dziewczynki
Leyney- przygotowuje się do pobytu w szpitalu i przyjęcia nowego
członka rodziny. Wszystko zapięte jest na ostatni guzik – ubranka
dla małej córeczki, prezenty dla gości...
Coś jednak poszło nie tak, ktoś
„zmienił zamówienie” rodziców i Nella rodzi się z dodatkowym
chromosomem...
Autorka w książce opisuje swoje
wewnętrzne zmagania związane z akceptacją inności nowonarodzonego
dziecka, nie ukrywa najciemniejszych myśli jakie targały nią w
pierwszych dobach po urodzeniu córeczki, odczuwała ogromny ból
związany z utratą własnych wyobrażeń oraz strach przed końcem
dotychczasowego szczęśliwego życia.
I choć życie czasem układa się
inaczej niż nasze wyobrażenia i plany, matczyne instynkty stopniowo
biorą górę nad wszelkimi obawami i młoda mama przekonuje się, że
jej dziecko tak bardzo nie różni się od innych dzieci. Kelle
stopniowo wychodzi ze swojego azylu, który tuż po porodzie
stworzyli dla niej rodzina oraz przyjaciele i zaczyna opowiadać o
swoich przeżyciach, o tym jak narodziny drugiej córeczki zmieniły
jej sposób postrzegania świata i innych ludzi. Uczestniczy w
spotkaniach grup wsparcia. Z czasem dostrzega, że narodziny Nelli to
dla niej i jej rodziny ogromne błogosławieństwo, którego nie
każdy może doświadczyć. Zaczyna rozumieć, że życie pisze
własne scenariusze, a prawdziwy rozwój wewnętrzny jest możliwy
właśnie wtedy kiedy stajemy w obliczu trudności.
Kelle Hampton w swojej książce
porusza bardzo ważny i uniwersalny temat potrzeby akceptacji, który
dotyczy wszystkich ludzi. Potrzeba akceptacji jest jedną z
najbardziej podstawowych ludzkich potrzeb, jej zaspokojenie warunkuje
rozwój człowieka, wpływa na samoocenę i poczucie własnej
wartości. Szczególnie ważne jest poczucie akceptacji u dzieci, to
ile tej akceptacji dziecko otrzyma w pierwszych latach życia
rzutuje na jego przyszłość. Zastanówmy się, jak często robiąc coś, myślimy
co powiedzą o tym inni, jak nas ocenią...
Od książki trudno się oderwać. Jest
to historia silnej, wspaniałej kobiety napisana prostym językiem. W
opowieści nie brakuje elementów żartobliwych mających na celu ukazanie jak bardzo normalnym
człowiekiem jest Kelle Hampton. Autorka nie próbuje się wybielać.
Pokazuje, że żyje jak każdy inny upada i podnosi się, jej mąż
ciężko pracuje aby utrzymać rodzinę, rodzice rozstali się gdy
Kelle była jeszcze dziewczynką. Po przeczytaniu książki czuję
się jakbym trochę znała Kelle, jakby była moją przyjaciółką i
powierzyła mi pewne swoje sekrety, o których nie mówi się
każdemu.
Niestety polskie wydanie, nie należy
do najładniejszych – nie zawiera zdjęć, które zawarte są w
oryginalnym amerykańskim egzemplarzu, jak również papier
pozostawia wiele do życzenia. Tak czy inaczej uważam, że książka
warta jest polecenia i przeczytania.
Jednocześnie, przy okazji, chciałabym
Wam polecić bloga Enjoying The Small Things, którego autorką jest
Kelle Hampton i na podstawie którego powstała książka „Nella.
Piękno nieoczekiwanego”
Trzymam kciuki za Nellę
i jej dzielną mamę, która obecnie jest w ciąży z 3. dzieckiem.
Pozdrawiam
Kasia
środa, 12 grudnia 2012
Dobry dzień :-)
Witajcie!
Niesamowite....... Naprawdę to
zrobiłam....... założyłam swojego własnego, „prywatnego”
bloga......... WOW!!! :-)
A teraz od początku ….........
Dla tych co mnie nie znają: Mam na
imię Kasia i jestem mamą dwóch małych czytelniczek Karolinki i
Kingusi. Prywatnie kocham czytać i to zamiłowanie chciałabym
przekazać moim dzieciom, jak również podzielić się nim z innymi.
Mam nadzieję, że ten blog będzie dla mnie szansą na rozwój,
poznanie nowych ludzi, motywacją do działania. Jeśli tym, co tutaj
powstanie, pomogę choć jednej osobie, to będę bardzo szczęśliwa.
Pewnie nikogo (a zwłaszcza innych rodziców) nie zdziwi jak napiszę,
że ostatnio, a właściwie już od kilku lat codzienną moją
lekturą obowiązkową jest literatura dziecięca. Myślę, że
będzie o niej tutaj dużo, ale nie tylko... Postaram się, aby każdy
znalazł dla siebie coś miłego :-) Wszelkie uwagi i sugestie dot.
prowadzenia bloga mile widziane!!!
Już teraz dziękuję mojej
przyjaciółce Izie z Domowego Zakątka za wszelkie rady i pomoc. Iza
jesteś nieoceniona :-*
Pozdrawiam wszystkich ciepło w ten
zimowy mroźny dzień!
Kasia
Subskrybuj:
Posty (Atom)